Rozkoszujmy się ostatnimi dniami wakacji, lenistwem i
wolnością. Z powodu powyższego będzie krótko. Były trzy Wasze komentarze co
bardzo mnie cieszy (dzięki nim wiem, iż mój Snape został zaakceptowany), mam
nadzieję że zawsze już będą chociaż te trzy. Ten rozdział nie ma zbyt
rozwiniętej fabuły, ale jest potrzebny, żeby rozkręcić akcję. Tak zwany
”Rozdział-Spójnik”. Nie martwcie się, kiedy tylko oddelegujemy Pannę Granger do
Nory zapoznamy się z wakacjami w Malfoy Monor i mam nadzieję iż będzie
ciekawiej.
Podoba Wam się dodawanie rozdziałów w soboty i wtorki?
Nie męczę dłużej! Czytajcie i koniecznie komentujcie,
nawet negatywnie!
Black Paw
***
Z trudem radziła sobie z powolnym porządkowaniem zamętu,
który pozostał w jej głowie po wizycie Severusa. Nerwowość która wzbudziła się
w niej ze śmiercią Syriusza teraz nasiliła się dwukrotnie. Paranoiczne myśli
wkradały się do jej głowy, a strach nie opuszczał nawet na moment. Z każdą
kolejną minutą coraz lepiej rozumiała Harrego, jego obawy o bliskich i ciągłe
wietrzenie podstępu. Pogoda, jakby w koalicji z jej nastrojem pogorszyła się
gwałtownie, wichury i nawałnice praktycznie nie opuszczały Londynu. Tykanie
zegara jeszcze nigdy nie wydawało jej się tak straszliwe i niepokojące. Słowa
profesora wyryły się w jej głowie bardzo wyraźnie, a mimo to spisała je
dodatkowo na kartce. Praktycznie przestała sypiać, a bezsilność i wściekłość
odbierały jej zdolność normalnego myślenia. Liczyła, że w Hogwarcie odetchnie,
będzie mogła żyć bez ciągłego niepokoju, a tymczasem jedno zdanie momentalnie
rozwiało jej nadzieje.
” Nikt nie jest bezpieczny (…)W Hogwarcie też nie jest
tak bezpiecznie, jak dawniej”
Dodatkowo to zadanie - irytowało ją, że nie zapytała
Snape’a o szczegóły. Nie rozumiała czy będzie musiała bratać się z wrogami, czy
uczyć czarnomagicznych klątw. Czuła się, jak przy układaniu kostki Rubika,
kiedy jedna ścianka już praktycznie była gotowa to w innych brakowało
szczegółów. Nieścisłości były jej piętą achillesową, nie umiała improwizować –
potrzebowała wytycznych. Zadręczana tym wszystkim podwoiła dodatkowo środki
ostrożności, do tego stopnia że dom i ogród niemal promieniowały barierami. W
tak parszywej atmosferze minęły jej trzy dni, podczas których list od Weasleyów
jakoś zupełnie wypadł jej z głowy. Odnalazła go dopiero gdy przetrząsała
biurko, w poszukiwaniu swojego notatnika. Koperta była z kompletu tej uroczej,
zielonej papeterii, którą dała Ginny na urodziny. Prędko rozdarła papier i
przytuliła kartkę do serca.
Z lubością pogładziła koniuszkami palców koślawe literki,
w których rozpoznała pismo Rona, to samo które zazwyczaj towarzyszyło jej
podczas wieczorów w Hogwarcie, kiedy to po półgodzinnych tyradach zgadzała się
na sprawdzenie esejów swoich przyjaciół. Zaciągnęła się jego zapachem,
otaczającym pergamin i poczuła tęsknotę, rozdzierającą jej serce. Chciała jego
bliskości, pragnęła wybrać się na błonia, usiąść w cieniu wierzby i kłócić o
byle szczegół. Marzyła o powrocie do Hogwartu, jaki zapamiętała – beztroskiego,
pełnego marzeń i stojącego na granicy jawy, ze snem. Bała się jednak, że
zniknął wraz z powrotem Voldemorta, wraz z szarą rzeczywistością, która wdarła
się w jego bajeczne mury. Nie chciała stracić dzieciństwa, które niby balon na
cieniutkim sznurku powoli wyślizgiwało się z jej dłoni. List otaczała subtelna
woń Nory – pola pachnące wiatrem, parująca czekolada w zimowe wieczory, śpiew
kolęd, śmiechy rudzielców i bzy kwitnące w ogrodzie. Łza zakręciła jej się w
oku, ale powstrzymała ją przed wypłynięciem. Musi być silna, dla rodziców,
Harrego, Ginny i oczywiście Rona.
*~*~*~*
Nora, 15 lipca 1996r
Hermiono!
Jak Ci mijają wakacje? W Londynie też taka cholerna pogoda? Strasznie za Tobą tęsknimy, mama zabrania wysyłania listów
sowią pocztą, bo są przechwytywane czy coś. To co robią ci sku…bańcy (mama mi stoi nade mną), jest okropne! Wszyscy są sterroryzowani, mama nawet nie chodzi do sklepu (mówię Ci schudłem z pięć kilogramów), wszyscy wariują i zachowują ”środki ostrożności”. Przez dom
codziennie przewija się tabun ludzi z
tego stowarZyszenia Fanatycznych gospodyń, do którego należy mama (plotki i te sprawy). Podłe nastroje po tym,
jak Łapa zdechł – bądź co bądź był członkiem rodziny.
Harry był do niego przywiązany, boimy się że nie będzie chciał nowego psa. Ginny strasznie mnie szarpie za ramię, chce Ci coś jeszcze napisać. Za dziesięć minut przyjdzie
nietoperz i zaniesie ten list do Twojego domu (nie będziemy się złościć jak oblejesz go
kwarcem, czy czymś takim (nie pamiętam, jak to się nazywa po
mugolsku), trzymaj się.
Uściski
Ron
Kochanie!
Wreszcie dorwałam się do pióra! I niby, jak ja mam Ci w niecałe dziesięć minut streścić wszystko? Spróbuję. Tata powiedział, że jak będziemy
na zakupach na Pokątnej to odwiedzimy sklep Freda i
Georga, ostatnio jak się z nimi widziałam to pracowali nad jakimiś
magicznymi kosmetykami i eliksirem miłości! Wyobrażasz to sobie? Do tego mam wyku…fajną wiadomość (mama).
Spotykam się z Deanem Thomasem!!! Tak, wiem co
powiesz, ale skoro tak świetnie się dogadujemy to czemu nie spróbować? Właśnie, wspominał mi o tym, że McLaggen – znasz go prawda? Słyszałam, jak
kiedyś rozmawiałaś z Harrym i on powiedział…Właśnie! Miałaś kontakt z Harrym? Co u niego? Jak się czuje? Strasznie się o niego martwię…Na gacie Merlina Snape jest na dole! Może wstąpi na herbatę i będę mogła
dokończyć? (co ja bredzę, Snape i herbata?). Masz gigantyczne całusy, uściski i co tam jeszcze chcesz. Mama
wyrywa mi pergamin!
Kocham
Ginny
& Gingers
Kochana Hermiono!
Wiedziałam, że zapomną Ci przekazać najważniejszej sprawy. Za pięć dni Tonks przyjedzie po Ciebie do domu, żebyś bezpiecznie dotarła do Nory. Wiem, że miałaś mało czasu do spędzenia z rodzicami, ale chciałabym żebyś pomogła mi i Fleur w domu.
Pozdrawiam
ciepło.
Molly
*~*~*~*
Przez jej umysł przewijały się kolejno setki
najróżniejszych emocji. Począwszy od radości, że to z nią Ron kontaktuje się
pierwszy, poprzez irytację zachowaniem Ginny, skończywszy na uldze że jeszcze
dwa dni i zobaczy przyjaciół. Chciała natychmiast napisać odpowiedź na osiem
stóp, ale nie miała jak jej wysłać. Po raz pierwszy pożałowała, że kilka lat
temu nie kupiła jakiegoś dostojnego puchacza, Krzywołap, nieświadomy jej
przemyśleń od ładnych paru dni przebywał na polowaniu, a ona w duchu przysięgła
sobie, że jeżeli nie pojawi się jutro nie weźmie go do Hogwaru. Ponownie
przeczytała list i zaczęła go analizować.
Oczywiście jej
przyjaciel nie przejął się zbytnio stanem Magicznego Świata, a jedyne co go
martwiło to brak ulubionych babeczek. Czytając co dziwniejsze frazy
stwierdziła, że najwyraźniej mimo wszystko obawiali się przechwycenia listu i
chłopak zdecydował się na szyfr. Wzmianka o Łapie była jasna, jak słońce i
szatynka w mig załapała o co chodzi. Ją samą niepokoił stan Harrego po wypadku
w Ministerstwie, kochał Syriusza, jak nikogo na świecie i jego odejście
drastycznie wstrząsnęło jego światem. Powzięła sobie, za punkt honoru zadbać by
zarówno Ron, jak i reszta mieszkańców Nory chodziła w obecności Wybrańca niemal
a rzęsach.
Patrząc na ”stowarZyszenie Fanatycznych gospodyń” z
rozbawieniem stwierdziła, że Ron nie jest zbyt kreatywny jeśli chodzi o
grypsowanie. Była zaskoczona ty, że spotkania Zakonu odbywają się w domu
Weasleyów a nie na Grimmuald Place, jednak czuła że to ze względu na Harrego, w
końcu widmo Syriusza jeszcze długo będzie się błąkać po pokojach, zasiewając w
mieszkańcach smutek i rozgoryczenie. Z jednej strony nie powinna mieć żalu do
przyjaciela, że ten list jest tak krótki i zwięzły, a mimo to gdzieś głęboko w
sercu liczyła, na dwa czułe słowa, na wsparcie, uczucie, sygnał że on też o
niej myśli. Westchnęła cicho, opierając czoło o chłodną szybę.
Z nagłą niechęcią odrzuciła list. Nie miała ochoty czytać
o tym, jak Ginny zagłusza uczucia do Harrego, raniąc przy tym nie tylko siebie,
ale i innych chłopaków. Nie chciała myśleć o obecności ”Idealnej Fleur” w
Norze, ani o swoim przyszłym zadaniu. Była bardzo zmęczona i pokaleczona tym
wszystkim. Ukryła twarz w dłoniach i potarła palcami skronie, czy chwila
błogiej beztroski była zbyt wygórowanym żądaniem?
Skuliła się w kłębek i wcisnęła ciało w poduszkę.
Potrzebowała bliskości, Anioła Stróża, który powiódłby ją przez trudy życia.
Czuła, że ten Anioł gdzieś jest, bardzo blisko i że już nie długo go pozna. Nagle
do jej głowy wpadł dziecinny i nieco zabobonny pomysł. Kiedy była małym
dzieckiem często wysyłała listy do swojego wymyślonego przyjaciela, licząc, że
kiedyś ktoś na nie odpowie i stanie się jej prawdziwie pokrewną duszą. Wyrosła
z tego co prawda, ale nadal tkliwie myślała, o tonach zapisanych kartek. Z
szuflady biurka wydobyła skrawek pergaminu i szybko wykaligrafowała kilka słów.
*~*~*~*
Poszukiwany / Poszukiwana!
Wynajmę Anioła Stróża!
Zainteresowanych proszę o kontakt!
*~*~*~*
Otworzyła na oścież okno i pozwoliła wiatru, by wyrwał
jej karteczkę. Wiedziała, że to bezcelowe, a mimo to poczuła jakiś spokój
duszy. Z radością pomyślała o wyjeździe do Nory, pozostawała tylko kwesta, jak
to przekazać rodzicom…Tym jednak będzie się martwić jutro.
Odsunęła od siebie wszystkie zbędne myśli i niesiona na
skrzydłach nadziei wślizgnęła się w miękką pościel. Czując, jak otulają ją
niewidzialne ramiona usnęła. Nadchodziły dni, których jeszcze nie znała, choć
może właśnie na te dni całe życie czekała.
Hej.:)
OdpowiedzUsuńRozdział faktycznie nie wnosi nic nowego, ale jest cudny.:)
Z niecierpliwością czekam na kolejny.:) Fajnie, że będziesz dodawać notki we wtorki i soboty.:P
Pozdrawiam,
la_tua_cantante_
zapraszam na:
www.amor-deliria-nervosa-dramione.blogspot.com
Slicznie piszesz!
OdpowiedzUsuńAle, ale- czyzby przez umysl Hermiony nie przeszedl chocby cien watpliwosci odnosnie osoby Snapea?
Skoro o tym zadaniu nie moze wiedziec SAM Dumbledore, ktory przeciez jest jeszcze wiekszym czarodziejem niz Voldi...
Nie wiem, czy to, ze Snape tak powiedzial bylo doslownie z mysla "dyrektor nie moze sie dowiedziec",
czy poprostu nietoperz mial na myli "nikt nie moze wiedziec".
Bo to zeby Dumbledore.... to az nadto powod, by zastanawiac sie,czy Snape jest przeciw Voldemorrtowi aby napewno:)
No i drobna uwaga- skoro juz taka konspiracja w listach (padlam ze smiechu przy gospodyniach:P) to przydalyby sie takze przydomki. Uzywanie imion jest kiepskim pomyslem- juzby mniej zaszkodzilo, gdyby Łapa był w liście Syriuszem.
Black juz nie zyje- nawet, jakby ktos sie dowiedzial o nim, bylaby mniesza szkoda, niz gdyby poznal lokalizacje Zlotego Chlopca i jego przyjaciół:)
Bardzo, bardzo, bardzo dobry tekst.
OdpowiedzUsuńUżywasz bogatego słownictwa- wielki plus.
Nieliczne błędy.
Jedna uwaga co do fragmentu " Ron nie jest zbyt kreatywny jeśli chodzi o grypsowanie."
Grypsa to slang więzienny, więc to określenie tu nie pasuje.
Fragment " Czytając co dziwniejsze frazy stwierdziła, że najwyraźniej mimo wszystko obawiali się przechwycenia listu i chłopak zdecydował się na szyfr."
też można by troszkę zmienić- wszak Ron sam napisał w liście, że obawiają się przechwycenia, Hermiona więc nie musiała wnioskować tego po gospodyniach i psie-Łapie.
Pisz, pisz, pisz- bo potencjał jest i narazie wychodzi Ci to świetnie!
Troszkę podpisuję się pod komentarzem wyżej anonima, jednak mam wrażenie, że nie chodziło personalnie o osobę Dumbledora przy informacji o tajności misji.
Masz ode mnie P, póki co za prolog i trzy rozdziały :)
pozdrawiam
mildredred
Poprostu cudowne. Sama chcialabym pisać tak jak ty... Fragment z Aniołem stróżem tak strasznie mi się podobał. ;** Czytam dalej...
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie z wątkiem o Dramione, czy Sevmione?
OdpowiedzUsuń