sobota, 11 stycznia 2014

Porażki [ Rodział 15 ]

„Porażka boli najbardziej, gdy oprócz Ciebie wierzyli też inni...”
*~*~*~*
Zaciskał wargi coraz mocniej, a pierwsze kropelki potu pojawiały się na jego skroniach. Przez dłonie w każdej minucie przelatywały dziesiątki składników i przyrządów do ważenia eliksiru, skoro na Slughorna nie działały wpływy jego rodziny to musiał zdobyć Felixa w iście Ślizgońskim stylu – być najlepszym. Mimo starannego wykonywania poleceń nie był ani o krok bliżej zakończenia pracy, czuł wyraźnie, że z notatkami jest coś nie w porządku. Jakby tego wszystkiego było mało fasolki za nic nie chciały dać się pokroić, syknął z frustracją kiedy ostatnie nasionko idealnym łukiem poszybowało w kierunku kantorka nauczyciela.
-- Rzucę porządną klątwę na tego, kto napisał ten przepis – burknął pod nosem, wbijając srebrny nożyk w blat stołu.
Odgarnął szybko kilka kosmyków z czoła i rozejrzał się po twarzach pogrążonych w pracy uczniów. Każdy chciał dostać na własność płynne szczęście, każdy chciał zabłysnąć. Mimowolnie odszukał rudawą czuprynę Granger, na widok której na jego ustach samoistnie wykwitł drwiący uśmieszek.
Nienaganna z reguły aura kujonicy-Granger została nieodwracalnie zburzona. Czerwony krawat niedbale poluzowany, a kilka guziczków wystającej spod szaty białej koszuli rozpiętych, zwieńczeniem tego irracjonalnego wręcz widoku była gigantyczna, puszysta kula tkwiąca na głowie dziewczyny. Draco w duchu pobłogosławił parę, unoszącą się w sali i gorzko pożałował, że nie ma pod ręką aparatu, by uwiecznić to zjawisko. Co innego jednak dużo intensywniej przyciągało uwagę chłopaka, a mianowicie drobne dłonie Gryfonki, które czyniły istne cuda.
Hermiona bowiem z typowym sobie zaangażowaniem kroiła, mieliła i mieszała, poruszając się przy tym z niezwykłą gracją i subtelnością. Malfoy, jak urzeczony obserwował jej charyzmę i kobiecość, które co zaskakujące poza klasą eliksirów były starannie zamaskowane przez warstwę lodu otaczającą jej postać.
Obserwując wroga zupełnie zapomniał o ważeniu wywaru, pozwalając by dno kociołku pokryła warstwa kleistej mazi. W tym momencie było to jednak zupełnie nieistotne, ważne było to, iż odkrył kolejną stronę zarozumiałej szlamy, o której dotychczas zupełnie nie miał pojęcia.
-- Koniec czasu! – obwieścił nauczyciel, zupełnie niespodziewanie, powodując, że z ust blondyna spłynęło siarczyste przekleństwo.
Nie zwracając najmniejszej uwagi na konsternację Ślizgona, Slughorn zaczął krytycznym wzrokiem lustrować rezultaty godzinnej pracy swoich uczniów. Co jakiś czas kwitował obserwacje cichym pomrukiem, lub aprobującym skinieniem, jednak nikt na dłużej nie przykuł jego uwagi. Mijając stolik arystokraty pokręcił nosem i oddalił się ku siedzącej nieco dalej grupce Gryfonów. Kolejny raz z zainteresowaniem obserwował emanującą od przyjaciółki Pottera złość i desperację, które doprowadziły do sytuacji, zupełnie szokującej Dracona.  Dokładnie w momencie kiedy profesor stał tyłem do złotej trójcy Gryfonka niepostrzeżenie rzuciła na niego zaklęcie spowalniające, by w zyskanym czasie dorzucić kilka drobiazgów do swojego eliksiru. Chłopakowi dosłownie zaparło dech; taka zagrywka w najmniejszym stopniu nie pasowała do przykładnej Panienki G, prymuski i prefekta! W dodatku wszystko wydarzyło się tak, że poza nim nikt inny nie mógł tego zauważyć. Mimowolnie poczuł uznanie dla brudnokrwistej wydry, za tą genialną w swej prostocie, a przy tym mocno ryzykowną akcję.
-- Brawo Panie Potter! Oczywiście zasłużony zwycięzca! Jedna buteleczka Felix Felicis trafia w pana ręce, proszę jej nie zmarnować – wykrzyknął opiekun Slytherinu, unosząc w górę dłoń Wybrańca.
Arystokrata zazgrzytał zębami z wściekłości i nie słuchając dalszych litanii pochwalnych dla Gryfona pospiesznie zaczął sprzątanie stanowiska. Oczyszczenie kociołka stanowiło jednak potencjalnie problematyczne zadanie, dlatego też opuścił klasę, jako jeden z ostatnich. W momencie kiedy przemierzał korytarz na drugim piętrze, zmierzając do pokoju życzeń przy wejściu do łazienki dostrzegł skuloną na ziemi postać. Sądząc, że to jakiś pierwszak na którym mógłby wyładować złość i odebrać trochę punktów szybko podszedł do nieznajomej osoby, z miną wyrażającą bezdenną pogardę.
-- I czego siedzisz jak głupi na ziemi?! Wstawaj! – warknął, trącają skraj szaty, czubkiem buta.
-- Oh Malfoy ty skretyniały dupku, Anglia jest wolnym krajem i każdy ma prawo robić co chce. Również siedzieć na ziemi – syknęła dziewczyna, w której dopiero teraz rozpoznał Granger.
-- Nie denerwuj się tak szlamo. Co jesteś taka zła, bo nawet taki prostak, jak Potter okazał się lepszy od ciebie?  – zapytał z satysfakcją obserwując jak jej czekoladowe tęczówki ciemnieją ze złości.
Przez moment na jej twarzy złość toczyła bitwę ze zdrowym rozsądkiem. Wreszcie zdobyła się na głęboki wdech i ponownie uniosła wysoko podbródek.
-- Może i Harry okazał się lepszy, tym razem – zaakcentowała ostatnie słowa – ale nadal jest moim przyjacielem, tymczasem ty z każdą chwilą zostajesz coraz bardziej sam, o ile to możliwe – dodała, nonszalancko opierając się o ścianę.
Nie myśląc o konsekwencjach zbliżył się do niej gwałtownie, po czym oparłszy dłonie po obu stronach jej twarzy przysunął się do tego stopnia, że ich nosy zetknęły się ze sobą. Jego gorący oddech owiał jej twarz, jednak ona pozostała niewzruszona.
-- Kim ty jesteś, żeby mówić mi takie rzeczy?! – wrzasnął – Masz brudną krew, jesteś zarozumiała, brzydka i ludzie cię nienawidzą! Jesteś nikim, nikim, powtarzam ci to kolejny raz. Nie masz nawet pieniędzy, żeby sobie wykupić ludzi! – nakręcał się coraz bardziej, zaciskając dłonie na jej nadgarstkach.
-- Wolę być sama, ale być ze sobą szczera, niż oszukiwać samą siebie, że ktokolwiek mnie lubi – lekkie rumieńce pokryły jej policzki, widać było że powoli traci kontrolę.
-- Zamknij się szalmo!
-- Zamknij się Malfoy! Jesteś głupi, po ludzku głupi, nawet nie umiesz ugodzić mnie inaczej niż wytykając moje pochodzenie! Jesteś tak tępy, jak to tylko możliwe! – wyrzuciła mu w twarz.
-- Wolę być głupim kimś, niż takim jak ty śmieciem! Wszyscy cię wykorzystują, myślisz że nie widzę, jak połowa Gryffindoru bezczelnie bierze od ciebie zadania, robiąc przymilne minki? Myślisz, że nie widzę, jak potem odchodzą, bezlitośnie na ciebie gadając? – syczał, z jawną satysfakcją.
-- Mylisz się – wycedziła, zaciskając pięści.
-- To ty się mylisz! Nie masz za grosz poszanowania dla samej siebie, wybaczasz wszystkim, wmawiając sobie że to z powodu twojego dobrego serca. Chowasz swoje kompleksy, wady i niską wartość pod powłoką ideałów! Żałosna Gryfonka, żałosna idiotka – te słowa niemal splunął jej w twarz.
Spodziewał się, że wybuchnie płaczem, lub ucieknie, jednak nigdy w życiu nie przypuszczał że z chłodną mściwością odpowie na jego zarzuty. A jednak Hermiona Granger kolejny już raz tego dnia udowodniła mu, że nie jest tym za kogo ją uważa. Udowodniła, że pod rozciągniętym swetrem, krzywą grzywką i przetartymi butami kryje się ogień, coś co jest bardzo niebezpieczne. Zebrała całą złość i bez wahania wykrzyczała to co myśli.
-- Może i od ciebie nikt nie wyciąga zadań, ale na tobie żerują, dla względów, dla kasy, dla wyglądu. Nikt nie zwraca uwagi na to, jakim jesteś człowiekiem, a gdybyś miał kłopot nikt by cię nie wsparł! Jesteś cholernie samotnym i zagubionym człowiekiem! Kiedy zrozumiesz, że sam nie wykonasz tego zadania? Miałeś dzisiaj wygrać tego Felixa! Mogłeś mieć wszystko w kieszeni! Ale nie rozumiesz, jaka jest waga twojego sukcesu! Wierzyłam, że to wygrasz, ale ty jak zwykle udowadniasz mi, że jestem nikim! Kiedy wreszcie dostrzeżesz jak źle postępujesz?! – w tym momencie zapas jej spokoju nieodwracalnie się wyczerpał.
Bez słowa zaczęła płakać, pozwalała, żeby łzy kapały po jej policzkach. Zaskoczony Malfoy błyskawicznie puścił jej ręce i spuścił wzrok. Jej słowa nie wiedzieć czemu boleśnie w niego ugodziły.
-- Wychodzi na to, że oboje jesteśmy beznadziejni. Nie rycz Granger – wychrypiał, odwracając się na pięcie.
-- Tak, tylko ja mam jeszcze dodatkowo brudną krew – wyszeptała, kiedy znikał za rogiem, jak zwykle zostawiając ją w całkowitej rozsypce.
Nieświadomy tego Draco dotarł do pokoju życzeń i bez zastanowienia wszedł do środka. Opadł na podłogę i pociągnął mocno za włosy. Analizował każde słowo dziewczyny, a nienawiść i gorycz strumieniami opuszczały jego ciało w postaci dzikich wrzasków. Nagle przypomniało mu się coś, co sprawiło że zdrętwiał.
Skąd Hermiona wiedziała o zadaniu?
Zamarł, błagając w duchu by nie chodziło o to konkretne zadanie, dla którego spędzał popołudnia nad księgami. Złe przeczucia owładnęły jego ciałem i duszą, chciał wstać i pognać by uciszyć młodą kobietę na wieki, jednak powoli poczuł, jak opuszczają go siły.
Ukrył w dłoniach twarz i spazmatycznie zaciągnął się powietrzem.
W takim otępieniu spędził resztę tego dnia, by dopiero o ósmej wrócić do pogrążonych we śnie lochów i pełen postanowień położyć się do łóżka.
-- Miej przyjaciół blisko, a wrogów jeszcze bliżej – mruknął w przestrzeń, przysięgając sobie, że za kilka tygodni całkiem oficjalnie wykorzysta naiwność i dobro niejakiej Panny Granger.
 **
Nie mam weny, dlatego opóźnienie. Bardzo Was przepraszam za wszystko, muszę zebrać się do kupy. Boję się tylko, że to opowiadanie to jedna wielka opera mydlana, a tego nie chcę. Nie chcę pisać chłamu
Dziękuję, że jesteście.
Nie wiem kiedy następna notka, nie zdziwię się jeżeli przestaniecie czytać.
Sama bym przestała.
Nox.



4 komentarze:

  1. Daj spokój. Bardzo fajny rozdział :*
    Lubie twojego bloga. Nie zawieszaj go. Ja zawsze będę czytać. Mam zasadę, że jak coś robię to robię do końca. Szkoda by było zmarnowac taką historię. Z niecierpliwością czekam na nowe rozdziały. Jak nie masz weny to oglądnij sobie filmiki Dramione na yt. W moim przypadku zawsze działa i wena wraca ze zdwojoną siłą

    Alexis Nott
    http://great-unknown-feeling.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział zajebisty.
    Nie wiem czemu się czepiasz.
    Też masz kryzys twórczy? Nie przejmuj się, nie jesteś sama.
    Dasz radę, słońce.:P
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie bądź w stosunku do siebie tak krytyczna! To co piszesz jest dobre, tylko nie widzisz tego, ponieważ człowiek albo ze swojej pracy jest dumny jak paw albo najchętniej spalił ją w płomieniach piekła. Proszę Cie nie rezygnuj z pisania, bo zacznę cierpieć na bezsenność, zastanawiając się jak pokierowałabyś losem postaci. Mam nadzieję, że to chwilowe powątpiewanie w swoje możliwości i jak najszybciej napiszesz kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tożto GENIALNY rozdział! GENIALNY rozdział i nie waż się bloga zawieszć!
    Malfoy to wredny palant!
    Dodaj, proszę, nową notkę jak najszybciej!

    OdpowiedzUsuń

Każdy Twój komentarz będzie czymś na kształt Patronusa osłaniającego mnie przed utratą chęci. Czytasz = komentujesz. Pamiętaj o tym, inaczej dementorzy bez litości wyssają moją autorską duszę.

Sowa

Harry Potter - Delivery Owl